Wśród wielu ludów na świecie istnieje dziś tendencja do rekonstrukcji i rewitalizowania utraconych elementów kultury, szczególnie ceremonii i obrzędów. Bywają one rewitalizowane „na serio” tzn. na nowo wraca się do praktykowania dawnych rytuałów, lub „mniej na serio”, kiedy to nie wraca się do praktykowania obrzędów, ale odtwarza się je w przedstawieniach, aby pokazać młodszemu pokoleniu „jak to drzewiej bywało”. W niektórych przypadkach odtwarzane obrzędy są jeszcze pamiętane przez starsze pokolenie, do którego można się zwrócić o pomoc przy ich rewitalizacji, w innych odeszły już w niepamięć. Wówczas pomocą mogą służyć dzieła etnografów/etnologów, w których obrzędy te zostały opisane, często bardzo szczegółowo. Tak np. dzisiejsi Indianie Kalifornii, przywracając do życia utracone rytuały i ceremonie sięgają do prac antropologa kultury - Alfreda L. Kroebera, który badał ich społeczności w pierwszych dekadach XX wieku.
W Polsce, w XX wieku rozpoczęła się moda na urządzanie przedstawień odtwarzających tradycyjne wesela wiejskie (i małomiasteczkowe) wraz z towarzyszącą im obrzędowością. Trend ten rozwinął się szczególnie w czasach PRL, kiedy to władza dowartościowywała kulturę ludową. Przedstawienia tego typu były wykonywane tak we wsiach, których tradycje ukazywały, jak i w sąsiedztwie, a także na wyjazdach, w dalszych okolicach (we wsiach i miastach), oraz w ramach imprez o charakterze ogólnokrajowych konkursów. Niektóre z takich widowisk są pokazywane do dzisiaj.
Jednym z zespołów ludowych z Podkarpacia, który zorganizował przedstawienia tego typu była, powstała w 1969 roku, grupa taneczno-śpiewacza „Trzcianianie” z Trzciany. Stworzyli oni przedstawienia pt. „Swaszczyny” i „Trzciańskie Wesele”. Otrzymali za nie wiele nagród na ogólnopolskich imprezach folklorystycznych. Spektakle te zostały sfilmowane. „Swaszczyny” wyemitowano nawet w programie Telewizji Kraków w 1971 roku. Zespół przestał istnieć w końcu dekady 1980, lecz w 2003 roku jeden z jego byłych tancerzy, Andrzej Świstara podjął (jak podaje strona TVP Rzeszów-Folklor Podkarpacia) „skuteczne próby reaktywowania <<Trzciańskiego Wesela>>”. Zdjęcie ze sceny oczepin z tego przedstawienia, wykonane pomiędzy rokiem 1969 a 1972, znajduje się w zbiorach Podkarpackiej Biblioteki Cyfrowej. link
Na stronie PBC można też podziwiać scenę z analogicznego widowiska „Wesele Błażowskie”, przygotowanego przez „Amatorski Zespół Teatralny z Błażowej”. link
W nieodległej od Błażowej Futomie istnieje od 1981 r. „Zespół Obrzędowy Futomianie”, który ma swym repertuarze m.in. widowiska „Swaszczyny” oraz „Sprzedawanie swaszki”. To drugie przedstawienie odnosi się do zwyczaju, wg którego, aby zatańczyć ze swaszką trzeba wkupić się w łaski drużby flaszką okowity. Bez zapłacenia tego okupu też można próbować tańczyć, ale taniec ten nie idzie dobrze. Wg danych ze strony internetowej zespołu, zwyczaj ten jest wciąż praktykowany podczas niektórych wesel w Futomie.
Jan Grygiel w swym artykule z 1969 r. wymienia też: „wesela - domaradzkie, bliźnieńskie, z Krzemienicy, Woli Dalszej, Wysokiej, Bud Łańcuckich, Białobrzegów”. Wspomina również o „Weselu Haczowskim”. Sztukę tę napisał w dekadzie 1930 haczowianin Stanisław Wysocki. Wystawiający ją zespół istnieje od 1937 r. (nawiasem mówiąc krótki opis tradycyjnego wesela w Haczowie znajduje się w monografii tej wsi z 1936 r. autorstwa Zygmunta Jaślara). Przedstawienia weselne urządzały też (lub, w niektórych wypadkach, wciąż urządzają) zespoły ze wsi: Rudołowice, Krowica, Huta Brzuska i Kalników. Szczególnie interesujące jest „Wesele Kalnikowskie” zwane „weselem polsko-ruskim”. Wieś Kalników w powiecie przemyskim zamieszkiwana jest przez ludność ukraińską i polską. Widowisko z tej miejscowości przedstawia wesele Polaka Janka i Ukrainki Hali. Rodzina pana młodego mówi swoje kwestie po polsku zaś pani młodej po ukraińsku.
Wszystkie te widowiska, o których mowa bazują na tekstach, zwykle mających formę sztuki teatralnej. Tak np. scenariusz do przedstawienia wesela w Dzikowcu stworzyła pani Anna Marek - nauczycielka, mieszkanka tej wsi, opierając się na wspomnieniach własnych. Tekst tej sztuki znajduje się w zbiorach Muzeum Kultury Ludowej w Kolbuszowej.
Do najsłynniejszych przedstawień weselnych Podkarpacia należy dzieło Walentego Kunysza (1898-1982) z Kraczkowej pod prostym tytułem „Wesele Kraczkowskie”. Autor był chłopskim pamiętnikarzem i etnografem samoukiem, który, w wolnym od pracy czasie, zbierał informacje o różnych obrzędach, teksty pieśni i przyśpiewek etc. Zebrane informacje wykorzystał potem przy pisaniu „Wesela…”. Sztukę swą ukończył na krótko przed II Wojną Światową. W niektórych opartych na niej przedstawieniach grał osobiście, wcielając się w rolę gościa weselnego. Sztuka ta została wydana w 1968 r. przez Wydawnictwo Lubelskie. Oparte na niej przedstawienie zdobyło szereg nagród i otrzymało pochlebne recenzje.
Dla Kunysza i niektórych innych twórców sztuk „weselnych” bodźcem do pracy, do zbierania i zapisywania informacji była świadomość, że kultura wsi zmienia się i niektóre jej elementy odchodzą w zapomnienie. Sam Kunysz, odnosząc się do czasów po I Wojnie Światowej, pisał: np.: „Wieś zmieniała swoje oblicze momentalnie. Warto było widzieć tańczących (…) różne tanga, szimy, fokstroty, rebeki i węgierskie czardasze!” Te nowe gatunki taneczne zastępowały dawniejsze tańce ludowe, powszechnie tańczone jeszcze przed wzmiankowaną wojną. Podobnie ksiądz Jan Wołek-Wacławski w swej książeczce o zwyczajach weselnych w Będziemyślu wydanej w 1938 r., narzeka: „Takie to były tu – w Będziemyślu i w okolicy drzewiej (dawniej) zabawy, wesela. Dziś - niestety – [wesele] straciło swój urok, bo poszły w zapomnienie owe <<zwyczaje dawne>>, owe zabawy miłe, owe śpiewy weselne… (…) Dziś – niestety – inaczej, inaczej… Nowa moda, nowe <<nowo-modne>> tańce, murzyńskie raczej niż polskie, nowe stroje, nowe pieśni, wzięte z obcych niw, zdarły ten urok i piękno z dawnego, starego wesela polskiego…” Stanisław Wysocki – autor „Wesela haczowskiego” pisał wprost: „<<Haczowskie wesele>> napisałem dla swojej ukochanej wsi rodzinnej, aby nie zaginęły te przepiękne zwyczaje i obyczaje, (…) te przepiękne stroje haczowskie i ten piękny śpiew polski…” Publicysta i dziennikarz J. Grygiel, znacznie później bo w 1969 r., pisze w tym samym duchu: „Scenariusze wesel ludowych (…) odgrywają coraz poważniejszą [rolę] w dokumentacji szybko zanikającego folkloru w Polsce. Służą nie tylko jako materiał repertuarowy folklorystycznym zespołom artystycznym lecz również jako materiał źródłowy do badań etnograficznych i studiów nad kulturą ludową.”
Osoby piszące sztuki o zwyczajach weselnych, stojąc przed takim zadaniem, musiały zająć się etnografią, nawet jeśli profesjonalnymi etnografami nie były. Konieczne bowiem było zebranie pieśni i zrytualizowanych dialogów, lub przynajmniej przywołanie ich z pamięci, jeśli było się niegdyś uczestnikiem tradycyjnych wesel. Wspomniany Walenty Kunysz był typowym przykładem domorosłego etnografa (w pozytywnym znaczeniu tego wyrażenia).
Pomocą w przygotowywaniu tekstów sztuk czy scenariuszów pod kątem przedstawień o jakich mowa, mogą być, jak wspomniano na początku, dzieła nieprofesjonalnych i profesjonalnych etnografów dotyczące obrzędowości weselnej, a nie mające charakteru sztuki. Na ich podstawie można bowiem taką sztukę stworzyć. Szczególnie zdatnym do takich celów dziełem jest dostępna na stronie PBC książeczka autorstwa wspomnianego księdza J. Wołka-Wacławskiego pt. „Jantkowe wesele. O zwyczajach weselnych w Będziemyślu” wydana w 1938 r. przez Drukarnię i Księgarnię Św. Wojciecha w Poznaniu jako miesięczny dodatek do pisma „Przewodnik Katolicki”. Autor opisuje w niej szczegółowo i chronologicznie, w formie opowieści, wszystkie obrzędy związane z weselem i ożenkiem, poczynając od zwyczajowego dialogu tzw. powiernika (występującego w imieniu zabiegającego o dziewczynę młodzieńca) z ojcem panny, a kończąc na poprawinach. W tej etnograficznej opowiastce często gęsto przywoływane są słowa zrytualizowanych dialogów oraz pieśni obrzędowych i żartobliwych. Przerobienie tego tekstu na sztukę czy scenariusz byłoby nader proste. Niestety nic nam nie wiadomo, aby ktoś podjął się tej pracy ani by jakiś zespół z Będziemyśla wystawiał inscenizację wesela bazującą na tekście ks. Wołka-Wacławskiego.
Na stronie Podkarpackiej Biblioteki Cyfrowej mamy więcej materiałów etnograficznych poświęconych weselom. Np.: „Weselne obrzędy ludowe w powiecie łańcuckim w drugiej połowie XIX wieku” (wyd. 1927 r.) autorstwa historyka społecznego – Stefana Inglota. Badacz ten, pisząc o dawnych weselach opierał się na informacjach udzielonych mu przez starszych wiekiem mieszkańców wsi. Jego głównym informatorem był Franciszek Magryś z Handzlówki, urodzony w 1848 r. częsty bywalec wesel. Wszystkie obrzędy związane z weselem i zamążpójściem są w tekście Inglota przedstawione chronologicznie, tak jak po sobie następowały. Są też oddane z dużą szczegółowością. Nie brak tu przytaczanych rytualnych dialogów i piosenek weselnych.
Wreszcie, kolejnym dziełem dotyczącym obrzędów weselnych dostępnym na PBC jest „Zawarcie małżeństwa przez kupno w polskich obrzędach weselnych ze szczególnym uwzględnieniem roli orszaku pana młodego” autorstwa etnografki Kazimiery Zawistowicz-Kintopfowej (bardziej znanej pod późniejszym nazwiskiem K. Zawistowicz-Adamska). Dzieło to, wydane w 1929 r., jest innej natury niż teksty Wołka-Wacławskiego i Inglota. Ma ono charakter etnologicznego zestawienia i porównania różnych obrzędów związanych z symbolicznym kupnem pani młodej przez pana młodego. Wbrew tytułowi, badaczka nie tylko zestawia ze sobą zwyczaje z różnych regionów Polski, ale też porównuje je z ich odpowiednikami u Białorusinów, Ukraińców, Rosjan, Serbołużyczan, Czechów, Słowaków, Słoweńców, Serbów, Chorwatów, Czarnogórców, Bułgarów, a niekiedy też innych ludów indoeuropejskich, a nawet ugrofińskich. Tekst ten niezbyt nadaje się na kanwę sztuki o tradycjach weselnych; pozwala nam jednak obejrzeć polskie obyczaje w szerszym kulturowym kontekście.
Dzieła etnograficzne, takie jak te dostępne na stronie Podkarpackiej Biblioteki Cyfrowej, są cennym źródłem wiedzy o obrzędach weselnych, z których część odeszła już w niepamięć. Mają one potencjał posłużenia za kanwę przedstawieniom, pokazującym młodemu pokoleniu jak wyglądało niegdyś tradycyjne wiejskie wesele. Zachęcamy do czerpania z tej skarbnicy wiedzy, która należy do naszego wartościowego, kulturowego dziedzictwa.
Za parę uwag, pomocnych w pisaniu tego tekstu dziękuję Januszowi Radwańskiemu z Muzeum Kultury Ludowej w Kolbuszowej.
oprac. Kacper Świerk
Pracownia Digitalizacji
Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna w Rzeszowie
Bibliografia:
Internet: